Podróż do Gruzji marzyła mi się od dawna. Dziewicze tereny, zróżnicowane krajobrazy i równie urozmaicone atrakcje. Do tego wyśmienite jedzenie, wino i życzliwi ludzie. Czego chcieć więcej? Planując wyprawę nie sposób było pominąć stolicy kraju Tbilisi. Malowniczo położone największe miasto Gruzji pełne kolorów i kontrastów z historycznymi budowlami u boku nowoczesnej architektury. Świetna baza wypadowa w kierunku najciekawszych atrakcji w tej części kraju. Im więcej czytałem informacji o "Perle Kaukazu" jak nazywane jest Tbilisi, tym bardziej chciałem je zobaczyć osobiście.
Szukając optymalnej bazy noclegowej staraliśmy się znaleźć lokalizację, skąd moglibyśmy szybko i sprawnie dotrzeć do interesujących nas miejsc. Wybór padł na Citadel Narikala Hotel położony na wzgórzu pod zabytkową twierdzą. Jedyne wątpliwości budziło strome podejście ;) Po dotarciu na miejsce nie mieliśmy jednak wątpliwości, że trafiliśmy w przysłowiową dziesiątkę. Tak oto Tbilisi zaprezentowało się nam wieczorem na powitanie :)
Hotel znajduje się kilka minut od tętniącego życiem placu Meidan. W okolicy bez problemu znaleźć można większość potrzebnych punktów usługowych - biura wycieczkowe, kantory, sklepy, restauracje itp. Jedną z ciekawszych atrakcji jest jednak podziemny bazar Meidan. W starych ceglanych tunelach można zaopatrzyć się w tradycyjne gruzińskie wina, przetwory, przyprawy i wyroby rzemieślnicze. Nawet jeśli nic nie zamierzacie kupić, to z pewnością jest to miejsce warte odwiedzenia :)
Błądzenie bocznymi uliczkami miast leży chyba w mojej naturze i szczerze mówiąc pozostawia prawdopodobnie najlepsze wspomnienia. Bez wątpienia jednym z takich urokliwych miejsc w Tbilisi jest ulica Betlemi. Tu na szczególną uwagę zasługują kolorowe okolice "Gallery 27", a wieczorem relaks na tarasie "Art-Cafe HOME".
Po Betlemi baterie w naszych aparatach już ledwo żyją, a my wchodzimy na ulicę Lado Asatiani. I zaczyna się kolejna przygoda :) Klimatyczne podwórka i ruiny kontrastują z odrestaurowanymi kamienicami.
Uliczki starego Tbilisi skradły nasze serca. Przechodziliśmy po tych okolicach kilkakrotnie za każdym razem odnajdując nowe miejsca i kadry.
Eksplorując stare miasto trafiliśmy na kawiarnię Linville. To prawdopodobnie jeden z najbardziej abstrakcyjnych i oryginalnych lokali w jakich mogłem się zrelaksować i zregenerować siły. Już samo wejście na piętro po mocno pochyłych schodach robi wrażenie. Na górze czekają pomieszczenia wyklejone kolorowymi tapetami, a każdy element wystroju ma swój oryginalny charakter. Wydaje się, że niewiele z nich jest ze sobą spójnych, a jednak całość tworzy niepowtarzalny klimat. Spieszcie się odwiedzić Linville, bo odnoszę wrażenie, że sam budynek może w tym miejscu długo nie postać. W Polsce na drzwiach prawdopodobnie byłaby przybita tabliczka "Zakaz wstępu! Grozi zawaleniem", a za rogiem czekał buldożer ;)






Krytyczny stan techniczny budynków prawdopodobnie nie robi na mieszkańcach Tbilisi większego wrażenia. W wielu miejscach trafiliśmy na zamieszkałe kamienice, które w magiczny sposób opierają się ostatecznej destrukcji. Fenomenalnie prezentują się na ich tle metalowe konstrukcje kręconych schodów. Wydaje się, że to wszystko utrzymują wszechobecne pnącza winorośli i linki z wywieszonym praniem. Oryginalnych kadrów z pewnością tutaj nie brakuje :)
Jeden z symboli stolicy Gruzji - Most Pokoju - jest łącznikiem pomiędzy startym miastem, a nowocześnie zagospodarowanym parkiem Rike. Tu, po drugiej stronie rzeki, znajduje się dolna stacja kolejki linowej na wzgórze Narikala. Tuż obok można skorzystać z oferty lotu balonem wyposażonym w panoramiczny taras widokowy. Kawałek dalej nie sposób ominąć futurystyczne budowle-tuby. W tle nowoczesny pałac prezydencki kontrastuje z ruinami pobliskich kamienic.
Kolejne atrakcje czekają na nas w okolicach zabytkowych łaźni siarkowych w dzielnicy Abanotubani. Z oferty samych łaźni nie mieliśmy odwagi skorzystać, ale oryginalnego uroku nie można im odmówić :) To samo można powiedzieć o kolorowych zabudowaniach z charakterystycznymi ażurowymi balkonami. Trudno też nie uwiecznić na zdjęciach barwnej mozaiki na elewacji pobliskiego meczetu. Stąd warto zrobić krótki spacer kanionem prowadzącym w stronę wodospadu.
My zapamiętamy te okolice także z innego powodu. W restauracjach Usakhelouri oraz Suli zjedliśmy znakomite gruzińskie specjały i zasmakowaliśmy najlepszego lokalnego wina. W celach degustacji i zakupu tego trunku z czystym sumieniem polecić możemy natomiast piwnicę Wine Therapy.
Pomimo kilku intensywnie spędzonych dni w samym Tbilisi nie daliśmy rady zobaczyć prawdopodobnie połowy z tego co planowaliśmy. Wciąż czekają na nas kolejne wzgórza z niezapomnianymi widokami, socrealistyczne budowle z epoki Związku Radzieckiego, okoliczne jeziora i parki. Nie wspominając oczywiście o nieodwiedzonych jeszcze ukrytych zakątkach. Trzeba to będzie szybko nadrobić :)