15 września 2019

EuroTrip odc.2 - Szwajcaria

Planując podróż samochodem za granicę dobrze jest zapoznać się z lokalnymi przepisami. Te obowiązujące na szwajcarskich drogach można łatwo sprawdzić np. na stronie autempoeuropie.pl. Nie było już więc dla nas zaskoczeniem, gdy na przejściu granicznym zostaliśmy skierowani na pas dla samochodów nie posiadających jeszcze winietki. Za 40 CHF (około 158 PLN) możemy poruszać się po drogach i autostradach przez 14 miesięcy (od 1 grudnia do 31 stycznia). Dla samochodów osobowych to jedyna dostępna opcja i nawet dwudniowy pobyt w tym pięknym kraju nie zwolnił nas od pełnej opłaty.

Nocleg zaplanowaliśmy w miejscowości Adliswil pod Zurychem. Na zwiedzanie finansowej stolicy Szwajcarii nie wystarczyłoby nam czasu, choć prawdę mówiąc wcale nie kusiło nas chodzenie po dużym mieście. Postawiliśmy więc na mniejsze i atrakcyjne widokowo Zug.








Uroku starej części miasta nie można odmówić. Pamiętajcie, aby zabrać dodatkową baterię do aparatu i zadbać o miejsce na karcie, bo na brak kadrów nie można narzekać ;)












Późnym popołudniem miasto wydawało nam się dosyć wyludnione. Wszystko wyjaśniło się gdy zeszliśmy alejką w stronę jeziora. Nie bez powodu właśnie o tej porze relaksuje się tu większość osób. Widoki i zachód słońca w tym miejscu mogą stać się tematem niejednej szwajcarskiej widokówki.






Następnego dnia wyruszyliśmy na wschód Szwajcarii. Podobnie jak we Francji, staraliśmy się ominąć trasę prowadzącą wyłącznie autostradami i wybraliśmy drogę wzdłuż rozległego Jeziora Zürichsee. Mając wciąż w pamięci widoki z Zug spotkało nas jednak trochę rozczarowanie. Droga raczej nudna, a same miejscowości jakby mało atrakcyjne. Prawdopodobnie to wina linii kolejowej oddzielającej miasteczka od jeziora i utrudniającej do niego dostęp. Lepszym rozwiązaniem może okazać się przejazd wzdłuż północnego brzegu, ale my tym razem się o tym nie przekonamy. Wracamy na drogę szybkiego ruchu i ...jakież wielkie zaskoczenie. To nie polskie i nudne autostrady z barierami dźwiękochłonnymi. Co chwilę "wskakujemy" do tuneli wydrążonych w skałach, a poza nimi widoki zapierają dech w piersiach. 



Przejeżdżając wzdłuż Jeziora Walensee nie mogliśmy sobie odmówić spontanicznej przerwy na łyk szwajcarskiego klimatu.










Stąd już tylko około 40 minut do Chur - naszego ostatniego punktu szwajcarskiej części wyprawy. To miasto rodzinne H.R.Gigera - artysty chyba najbardziej znanego z kreacji postaci Obcego. Główne muzeum z pracami surrealisty mieści się w Gruyères - dobry powód, żeby wrócić w te rejony Europy :) My natomiast odwiedziliśmy bar zaprojektowany przez samego Mistrza w niepowtarzalnym i charakterystycznym dla niego stylu.





















Jeśli planujecie wizytę w krainie sera, zegarków i czekolady to pamiętajcie, że Szwajcaria nie jest krajem Unii Europejskiej. Nie wszędzie będziecie w stanie zapłacić kartą, więc przygotujcie sobie trochę franków szwajcarskich. Nie zapomnijcie też o dokupieniu międzynarodowych pakietów roamingowych na rozmowy i internet.

Za wszelkie wskazówki ułatwiające i umilające nasz pobyt tutaj dziękujemy Berni (instagram.com/berni_in_switzerland) oraz Agnieszce (https://www.facebook.com/rajza.szwajcaria/).

5 września 2019

EuroTrip odc.1 - Francja

Trasę z Holandii do Czech można przebyć różnymi drogami. Najszybsza i najbardziej oczywista wydaje się prowadzić niemieckimi autostradami, ale dla nas naturalnie nie stanowiłoby to żadnego wyzwania ani atrakcji. Postanowiliśmy wyruszyć w 5-dniową wycieczkę objazdową prowadzącą aż przez 8 krajów. Grafik napięty, a czas na zwiedzanie ograniczony, więc tym bardziej dobrze jest taką wyprawę dobrze zaplanować.

Za cel pierwszego etapu obraliśmy miasto Nancy. Droga przez Holandię, Belgię, Luksemburg i Francję nie pozostawiła nam wystarczająco czasu na zapoznanie się z tym pięknym miastem. Po przybyciu na miejsce i szybkim zameldowaniu wyruszyliśmy na wieczorne poszukiwania lokalnych atrakcji dla oczu i podniebienia. Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne. Powiało nawet trochę południowym klimatem, gdy na pobliskim placu Charles III spacerowaliśmy wśród palm oświetlonych wciąż intensywnym słońcem.










Richard Orlinski - autor oryginalnych rzeźb ustawionych w różnych częściach miasta, nie jest jedynym polsko brzmiącym akcentem w Nancy. Lokalnym bohaterem jest Stanisław Leszczyński - dawny król Polski i książę Lotaryngii. Miał ogromny wpływ na rozwój miasta i był inicjatorem budowy głównego placu w centrum. Plac Stanisława wraz z sąsiednimi zabytkami jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, ze względu na nowatorskie rozwiązania architektoniczne.







Nancy to miasto uniwersyteckie. Nie dziwi więc gwar i oblężenie większości knajp i kawiarenek w sobotnią noc. Spragnieni lokalnych przysmaków odnaleźliśmy w pobliżu rekomendowane bistro La Ruche, gdzie do lokalnego wina i piwa można zamówić deskę tradycyjnych serów, wędlin i przekąsek.





Następnego dnia musieliśmy pożegnać się z tym pięknym miastem mając świadomość, że nie zobaczyliśmy jeszcze wielu ciekawych miejsc. Nancy urzeka przede wszystkim architekturą oraz klimatem i jest świetnym kierunkiem, dla których Francja nie kończy się na wieży Eiffla.

Planując naszą trasę chcieliśmy zoptymalizować ją pod kątem atrakcyjności i czasu przejazdu. Tym sposobem zjechaliśmy z autostrady, aby francuską "Route N66" przejechać przez widokowe obszary parków narodowych i rezerwatów przyrody. Jak to wygląda? Oceńcie "szybko" sami :)