Długo zastanawiałem nad formą tego posta. Z jednej strony, była to dla mnie wspaniała wyprawa pełna przygód i smaków. Niezapomniana urodzinowa wycieczka w gronie przyjaciół i najbliższych. Z drugiej, chciałbym przekazać trochę informacji o prawdziwym obrazie Marrakeszu, bo już dawno przestałem ufać kolorowym obrazkom reklamującym turystyczne destynacje. Do takich wypraw po prostu trzeba się przygotować, aby na miejscu nie zostać zaskoczonym panującymi warunkami i zasadami.
Jak co roku w zimowe miesiące postanowiliśmy uciec przez chłodnym klimatem w cieplejsze rejony. Marrakesz skusił nas atrakcyjnymi cenami lotów i okazją poznania nowej kultury i kuchni. Dla naszej 6-osobowej grupy udało się zarezerwować cały riad w centralnej części miasta. Te tradycyjne marokańskie domy stanowią główną bazę noclegową, a sama okolica okazała się dobrym wyborem. Błądzenie w wąskich i krętych uliczkach Mediny, gdzie nawet GPS traci zasięg, dodatkowo dodało trochę dreszczyku emocji ;)
Market Jama El f’na to obowiązkowe miejsce na mapie Marrakeszu. Jako bocznoszlakowiec mógłbym oczywiście odradzić odwiedziny, ale nic z tego. Traficie tu tak czy inaczej przynajmniej raz ;) Najciekawiej robi się wieczorem. Pilnujcie portfeli i nie dawajcie za wygraną w walce z kupcami zaciągającymi was do swoich stoisk. Do jedzenia czekają na was m.in. ślimaki i pieczone baranie głowy. Witamy w sercu chaosu :)
Chcąc uniknąć nachalnych sprzedawców proponuję wybrać się na spacer wzdłuż Rue Biadine i kierować się w stronę pałacu Bahia oraz żydowskiej dzielnicy Mellah. Marrakesz zaprezentuje nam całą swoją paletę barw i zapachów.

Jeżeli nie zadeptał was jeszcze tłum ludzi, nie rozjechał jeden z miliona skuterów i dalej możecie oddychać po solidnej dawce smogu, to przyszedł czas na zupełną odmianę. Aby odetchnąć od miejskiego zgiełku i zobaczyć afrykański śnieg polecam wybrać się na całodniową wycieczkę w góry Atlas. Po drodze zwiedzić można wytwórnie oleju arganowego i zobaczyć tradycyjny obraz Maroka w wioskach berberskich.

































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz