12 listopada 2019

Valletta i Marsaxlokk - "must visit" trochę inaczej

Malta stała się dość popularnym kierunkiem wycieczek ze względu na atrakcyjne ceny lotów oraz południowy i malowniczy klimat. Napisano o niej już wiele postów. Jeszcze więcej zrobiono zdjęć. Udając się na kolejną wyprawę miałem pewne wątpliwości czy uda mi się znaleźć jeszcze coś ciekawego i oryginalnego do pokazania. Czy się udało? I tak i nie ;)

Zacznijmy od stolicy wyspy. Valletta jest tak oczywistym i popularnym punktem zwiedzania ...że aż planowałem ją ominąć z daleka. Było niedzielne przedpołudnie i planowaliśmy wybrać się do Marsaxlokk, gdzie właśnie tego dnia rozstawia się lokalny targ rybny. Dojazd autobusem na naszej trasie wymagał przesiadki na dworcu pod bramami Valletty. Przeczuwałem trochę, że nie tylko my będziemy zainteresowani wciąganiem rybiego aromatu w upalny dzień, ale nie spodziewałem się aż tylu miłośników blasku łusek na tle kolorowych łódek. W kolejce na autobus czekało bowiem około 50 osób, więc szybka zmiana planu i zostaliśmy poszwendać się po stolicy.






Valletta wita odwiedzających monumentalną bramą miejską. Architektura jest znakomitym połączeniem form skalnych i nowoczesnych brył wkomponowanych w krajobraz. Zaraz za nią robi się niestety nieco komercyjnie. Po lewej mijamy centrum handlowe, a na wprost rozciąga się główny deptak przyciągający turystów licznymi sklepikami i kawiarniami. Nie brakuje tu oczywiście rarytasów jak np. Wembley Store - jeden z najstarszych sklepów na wyspie. Prawdziwy klimat Malty odnaleźliśmy jednak w bocznych uliczkach, gdzie obskurne mury kontrastują z charakterystycznymi kolorowymi balkonami i detalami.













Człowiek nie wielbłąd - pić musi. A jak wiadomo najlepiej pragnienie gasi piwo! W "67 Kapitali" znajdziecie ogromny wybór złotych trunków produkowanych głównie przez rzemieślnicze browary z całego świata. Miło było zobaczyć wśród nich także polskie akcenty.






Zaplanowaną wcześniej wycieczkę w kierunku Marsaxlokk mogliśmy już bez przeszkód zrealizować następnego dnia. Samo miasteczko znane jest głównie z przystani z przycumowanymi kolorowymi łodziami luzzu. Magnes na turystów, a obrazki tak malownicze, że dekielek sam spada z obiektywu ;)








No ale miało być przecież bardziej "bocznym szlakiem"? No dobra! Będąc w Marsaxlokk proponuję skierować się w stronę St. Peter's Pool. To mała i urokliwa zatoka na wschodnim wybrzeżu Malty. Nie dojedziecie tam jednak lokalnym autobusem. Jeśli z pomocą nie przyjdą lokalni "taksówkarze" to przygotujcie się na spacer pod górkę w upalnym słońcu. Widoki pod drodze jak i na miejscu mogą wam to jednak zrekompensować.






Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że amatorów skoków do wody ze skał i trekingowej wycieczki w to miejsce wcale nie brakuje :)  My udaliśmy się jeszcze na zasłużony relaks w kierunku Pretty Bay - kilka przystanków na południe od Marsaxlokk. Piaszczysta plaża usytuowana jest w dość nietypowym miejscu. W pobliżu znajduje się główny port kontenerowy i paliwowy na wyspie. Odstrasza to chyba wielu turystów, ale nie trzeba się obawiać kąpieli w plamach oleju. Woda i piasek cudowne, wolnego miejsca pod dostatkiem, a widoki urozmaicone :)




Valletta i Marsaxlokk nie są niczym nowym na blogach i w przewodnikach turystycznych. Mało tego, to prawdopodobnie dwie najpopularniejsze destynacje na wyspie. Co my tutaj w takim razie robimy? ;)  Otóż wszędzie można odnaleźć swoje ulubione miejsca i kadry. Od nas samych zależy czy np. popłyniemy zobaczyć kolejne maltańskie wyspy i zatoki opanowane przez tłumy turystów, czy uciekniemy w bok odnaleźć prawdziwy lokalny klimat. Z pewnością pozostawiliśmy na Malcie wiele ciekawych miejsc do odkrycia. Tymczasem postanowiliśmy jeszcze podążyć maltańskim szlakiem wytyczonym bynajmniej nie przez ludzi ...ale o tym już w kolejnym poście :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz